Geoblog.pl    ginger    Podróże    Wietnam - Laos - Wietnam 2013    Hoi An po dwóch latach
Zwiń mapę
2013
13
sie

Hoi An po dwóch latach

 
Wietnam
Wietnam, Hội An
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11128 km
 
Trzy dni w Hoi An

Do Hoi An dojechaliśmy w niedzielę, koło 10 wieczorem taksówką z Da Nangu na pół z dwoma Francuzami. Cena 400 000 dongów. W mieście tłumy turystów, dyskoteki, pijane dziewczyny na rowerach – słowem Mielno. Właściwie zaraz po wyjściu z taksówki chcieliśmy do niej wracać. Gdzie nasze Hoi An sprzed dwóch lat? W hotelach nie ma miejsc, ostatecznie trafiamy do takiego położonego w trochę bardziej oddalonej części miasta. I dobrze – pokój dwuosobowy za 18 dolarów (cena wyjściowa to 20 dolarów), czysty, pachnący, z oknem, łazienką, klimatyzacją, wiatrakiem i telewizorem. Zostajemy.
Nocne wyjście na miasto jeszcze bardziej pokazało jak możemy (my ludzie zachodu) popsuć wszystko. Tam gdzie dwa lata temu były bary i restauracje leci techno ze stroboskopami, ludzie obijają się o siebie, krzyczą – naprawdę nie jest fajnie.
Na szczęście w dzień wszystko wygląda dużo lepiej. Oczywiście turystów jest mnóstwo ale i tak da się złapać ten nastrój, po który tutaj przyjechaliśmy.
Tym razem nie zwiedzaliśmy chińskich domów, pobyt w Hoi An przeleciał nam na włóczędze po mieście z przerwami na jedzenie i wizytę u krawca. Jedzenie pyszne, szczególnie hoiańskie specjały takie jak wild rose, smażone won tony czy naleśnik z wieprzowiną i krewetkami zawijany własnoręcznie w papier ryżowy. Krawiec trochę się popsuł:)
W czasie pobytu w Hoi An zrobiliśmy sobie wycieczkę do czamskich świątyń w My Son, oddalonych od miasta jakieś 40 km. Jest to jedno ze świętych miejsc w Azji – nie tak imponujące jak kambodżańskie Ankor Wat, ale robi wrażenie. My Son odkryte zostało przez Francuzów już w XX wieku i do lat 60 miało się całkiem nieźle, oprócz tego, że większość rzeczy które dało się wywieść można teraz oglądać w Luwrze. Niestety w czasie wojny wietnamskiej Amerykanie zbombardowali My Son – była tam kryjówka Wietkongu i dzisiaj możemy oglądać ruiny. Ale warto.
Z My Son wróciliśmy do Hoi An łodzią – tak też można.
Następny etap podróży to Da Lat, do którego jedziemy nocnym i zwykłym autobusem z przesiadką do Na Trang. W związku z tym kupiliśmy bilet otwarty już do Saigonu. I tutaj wszystkich przyszłych kupujących chciałabym uprzedzić – nie ważne za jaką cenę kupicie open ticket i tak nie macie wpływu na to, do jakiego nocnego autobusu traficie. My zaufaliśmy pani z hotelu, która sprzedała nam droższe bilety gwarantując niesamowity komfort podróży w super wygodnym autobusie. I co ? 12 godzin drogi do Nha Trang spędziliśmy na leżance obok niedomykającej się, śmierdzącej toalety, ja z podkurczonymi nogami i w maseczce motorowej, G. z nogami na głowie Wietnamczyka, wziętego na łebka. I czuliśmy się oszukani – a gdybyśmy nie kupili droższych biletów podróż wyglądałaby identycznie i do nikogo nie mielibyśmy pretensji. To tyle.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (44)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 40 wpisów40 3 komentarze3 389 zdjęć389 0 plików multimedialnych0