Geoblog.pl    ginger    Podróże    Wietnam - Laos - Wietnam 2013    Mui Ne, Mui Ne, Mui Ne... -jeden cel (czysty relaks) i kilka twarzy wsi
Zwiń mapę
2013
21
sie

Mui Ne, Mui Ne, Mui Ne... -jeden cel (czysty relaks) i kilka twarzy wsi

 
Wietnam
Wietnam, Mũi Ne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11637 km
 
Pisząc ten fragment można by skopiować fragment bloga Sofii... - wszystko wyglądało identycznie. Beznadziejna podróż z Hoi An (w naszym przypadku przez Da Lat), dziwne wrażenia po przyjeździe chociaż jesteśmy tu już drugi raz). Dokoła ekskluzywne hotele za 50 i 100 dol za dobę, rosyjskie szyldy reklamujące rosyjskie sklepy lub sklepy dla rosjan.
Ruska wieś w południowym Wietnamie. Syf- ulica bud i resortów, bogatych ruskich i lansu na wąskim chodniku. Ale nam Mui Ne pokazuje zupełnie inne twarze. Mamy tutaj nasz hotel, z bungalowem oddalonym od morza o ok 10m, zarośnięte patio z palmami i hamakami, spokój i zero kontaktu z komercyjną aortą wsi, przepuszczającą krwinki – turystów i rezydentów - przez wszystkie organy osady – sklepy, knajpy, salony masażu, wsio iz krokodiła i cały ten mielnieński syf, którego mamy pod dostatkiem w domu. Hotel w którym mieszkamy już drugi raz, to jedno z najsympatyczniejszych i najbardziej przyjaznych miejsc, w jakich byłem. Poza wyjątkowo dobrą ceną (10 dol. pokój z wiatrakiem i 18 z A/C) jest tu wszystko czego potrzebujemy do tzw relaksu. Zimne piwo, morze, przyzwoite jedzenie, romantyczne wieczory na plaży i naprawdę wszechogarniający spokój. Hong Di to hotel, który jest przykładem drugiej, wyjątkowo przyjaznej twarzy Mui Ne. Kolejnym obliczem tej osady – rzędu resortów i sklepów położonych a sporej odległości od wsi właściwej – są nasze ulubione knajpki z grillowanymi owocami morza. Zajmują one koniec wsi. Jak byliśmy tu ostatnio, rozciągały po stronie morza stragany z akwariami z żywymi jeszcze skorupiakami i całym dobrodziejstwem tego jednego z najbogatszych azjatyckich łowisk. Dzisiaj grillowiska po stronie morza są wyburzone, straszą ruinami budek i stolików, śmietnikami i resztkami dawnej zabudowy. Akwaria i grille w znacznej większości wróciły na drugą stronę ulicy, do knajp macierzystych, ale zostały jeszcze w niektórych miejscach stoliki nad morzem, przy których podawane są zamówione wcześniej specjały. Staramy się spróbować wszystkiego, co podoba nam się jeszcze w formie żyjącej. Nadal za ok 15 dol. można tu zjeść solidną porcję krewetek, ślimaków, małży czy przegrzebek, popijając obficie sajgon beer. To, poza naszym hotelem, druga z przyjemnych twarzy Mui Ne. Wyjątkowa i pyszna.
Ale odwiedzamy też knajpy, nieco droższe, skierowane do bogatych rosyjskich turystów, z innym klimatem, a zazwyczaj bez żadnego klimatu. Spróbowaliśmy meksykańskiej knajpy prowadzonej przez Wietnamczyków z rosyjskim menu. Egzotycznie ale mało fajnie, chociaż jedzenie przyzwoite. I solidnego burgera z dodatkami w knajpie dla eleganckich surferów, z których każdy częściej ściska chyba swojego macbooka niż deskę. Smaczny, ale raczej nie wart bardziej szczegółowej analizy. Zatrzymaliśmy się również w jednej z restauracji Vietnam Home. Jedzenie dobre chociaż lokal zbyt wymuskany jak na nasz styl. Spróbowaliśmy tajskiej sałatki z marynowanych w limonce surowych ryb, które wraz z zieleniną (w tym z ochrą) samodzielnie zawija się w papier ryżowy i je z podanym sosem. N zjadła lucjana czerwonego a ja kotlet z krokodyla. Lucjan bardzo dobry, ciemne mięso, smacznie podany. Krokodyl niestety też bardzo dobry. Niestety nigdy nie widziałem sensu hodowania i jedzenia gadów, skoro zawsze kończy się to stwierdzeniem, że smakuje jak kurczak. I tak właśnie smakuje. Spróbowałem bo chciałem i nie wiem czy powtórzę. Może w formie steka, żeby spróbować czystego smaku mięsa. Do tego 4 piwa. Rachunek 365 000 dongów. Drogo. Ok 60 pln. Dzisiaj wracamy do naszych grillowisk.
Podsumowując Mui Ne obiektywnie nie jest fajne, ale dla nas, z naszymi doświadczeniami i wspomnieniami to jedno z najsympatyczniejszych miejsc na ziemi. I jeżeli nasz hotel i jego właściciela się nie zmienia, a władze nie wyrzucą resztek ulicznej kuchni, wrócę tu jeszcze.
Zostaje oczywiście jeszcze wieś właściwa – oddalona o kilka km, gdzie właściwie nie istnieje ruch turystyczny, a jedynie port, bazar i uroki prawdziwego Wietnamu. W tym roku wsi nie odwiedzimy, ale postaram się po powrocie wrzucić kilka zdjęć z ostatniego pobytu
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 40 wpisów40 3 komentarze3 389 zdjęć389 0 plików multimedialnych0